Marketing istniał, zanim ktoś go nazwał

Kotler pisał, że „marketing to proces społeczny, dzięki któremu ludzie otrzymują to, czego potrzebują i pragną, poprzez wymianę wartości”. Piękne, akademickie, ale spójrzmy szerzej: czy to naprawdę zaczęło się dopiero w XX wieku?

Nie! Marketing istnieje tak długo, jak istnieje handel!

Kupiec na bazarze w Mezopotamii miał swój marketing mix, zanim ktoś wymyślił termin 4P. Produkt – daktyle. Cena – ustalana w targu. Dystrybucja – najlepsze miejsce na rynku, najlepiej przy wejściu. Promocja – donośny głos i ręka wskazująca kosz pełen towaru.

Rzymski producent sosu garum, Scaurus, zostawił nam dowód, że rozumiał branding. Znakował swoje amfory i wychwalał jakość produktu na mozaice w Pompejach. Marka sprzed dwóch tysięcy lat! Czy to nie brzmi znajomo? Apple, Nike, Tesla? Mechanizm ten sam.

Dlaczego wciąż mylimy marketing z reklamą?
Reklama jest najgłośniejsza. To krzykacz na rynku, którego słychać, ale często nie ma nic do powiedzenia poza „kup teraz”. A przecież bez produktu, ceny i dostępności ten krzyk jest tylko hałasem.

David Ogilvy mawiał: „Stop advertising things that are not worth selling”. Dziś zbyt wiele firm wierzy, że reklama załatwi im marketing. I zbyt wiele agencji reklamowych sprzedaje się hasłem „Twoi ludzie od marketingu”, podczas gdy robią tylko kampanie. To nieporozumienie.

Reklama to narzędzie. Marketing to strategia.
Dlaczego marketing traktujemy jak osobny dział? I tu zaczyna się problem.

W ilu firmach słyszałeś: „to sprawa działu marketingu”?
A przecież Kotler ostrzegał: „Marketing jest zbyt ważny, by zostawić go wyłącznie działowi marketingu”.

Dlaczego więc tak się dzieje?
– wielu marketerów zamyka się w roli „tych od sociali”.
– właściciele firm nigdy nie zrozumieli, że marketing to filozofia biznesu, a nie koszt.
– łatwiej traktować marketing jako dodatek niż jako fundament decyzji o produkcie, cenie, obsłudze klienta.

Efekt? Silos. Marketing robi swoje, reszta firmy swoje. Klient nie widzi spójności. I kupuje gdzie indziej.

Marketing jako DNA firmy
Marketing nie kończy się na billboardzie. Marketing zaczyna się przy stole, gdy founder decyduje, jak jego produkt rozwiąże problem klienta. Marketing siedzi w polityce cenowej. W jakości obsługi klienta. W tym, czy twoja marka jest dostępna tam, gdzie naprawdę kupuje odbiorca.

Reklama? To tylko ostatni akord całej symfonii.

Zadaj sobie pytanie:
Czy w Twojej firmie marketing to dział obok, czy język, którym mówi cała organizacja?

Czy Twoi ludzie „robią reklamy”, czy rozumieją, że marketing to sztuka odpowiadania na pytanie: dlaczego klient ma wybrać właśnie nas?

I wreszcie: czy masz odwagę przyznać, że robisz reklamę – a nie marketing?

Kategorie: MARKETING