Chcesz wiedzieć, jak nie przepalić budżetu w Google Ads i wycisnąć z kampanii lokalnych maksimum?
Hybrydowa kampania lokalna w Google Ads to trochę jak dwusilnikowe auto. Jeden silnik – wyszukiwarka – odpowiada za moment startu, gdy klient szuka rozwiązania tu i teraz.
Drugi – Performance Max – to turbo, które przypomina o Twojej firmie wszędzie tam, gdzie się kręci: na YouTube, w Gmailu, na mapach. Dopiero razem wyciągają z budżetu tyle, ile naprawdę się da.
Uwaga! Jest jedna pułapka, na którą wchodzi połowa rynku: frazy brandowe. Brzmią dobrze, konwersje lecą, ROAS wygląda jak z bajki… tylko że to czysta iluzja. Płacenie za kliknięcie kogoś, kto i tak wpisał nazwę Twojej firmy, to jak kupowanie biletu do własnego salonu. Wyjątek? Kiedy konkurencja stawia budkę przed Twoim domem i rozdaje ulotki – wtedy warto odpalić skromną kampanię brandową, by odeprzeć atak.
Performance Max to też nie magiczna maszynka do drukowania klientów. Jeśli nie dasz mu mięsa – zdjęć, filmów, list odbiorców z GA4 – będzie żywił się byle czym i zwróci byle co. Ale kiedy dostanie dobre materiały, potrafi działać jak lojalny sprzedawca: ktoś zajrzał, wyszedł, a za chwilę dostaje przypomnienie na YouTube z Twoim produktem.
Budżet?
Zasada prosta: najpierw próbna jazda. Małe kwoty, dopasowanie przybliżone, żeby zobaczyć, które drogi prowadzą do klientów. Potem zawężenie do tych najwartościowszych fraz i dopiero wtedy mocniejsze dodanie gazu.
Najczęstszy grzech agencji?
Zamiast sportowego auta – taksówka na krótkim dystansie. Ruch jest, konwersje są, klient płaci… ale to wciąż ci sami ludzie, którzy i tak by trafili. Prawdziwa sztuka to wyciągnąć z Google Ads świeżą krew, a nie robić statystykę na własnym nazwisku.
Kategorie: GOOGLE ADS