„Pozycjonujemy lidera branży X” – czytam w ofercie.

Wchodzę na bloga tej firmy. Ostatni wpis: „Dlaczego warto pić wodę?”.
Poniżej – 800 znaków o tym, że „picie wody jest ważne, bo organizm składa się z wody”. Zero mięsa. Zero odniesienia do produktu. Zero sensu.
I to wszystko po to, żeby dorzucić frazę „butelki filtrujące” w trzecim akapicie.

Albo inny klasyk:
Strona producenta maszyn CNC. Branża techniczna, konkretna. Na blogu: „5 sposobów na oszczędzanie energii w biurze”. Sztuczne, niepowiązane, napisane jak z AI 1.0. „Bo agencja SEO kazała”.
Tymczasem Google nie jest już takie jak kiedyś. A AI wyszukiwania (SGE) nie tylko odczytuje sens, ale też zaczyna porównywać jakość źródeł.
Ekspert bije copywritera. Wiedza wygrywa z wodolejstwem.

Nie liczysz się w TOP 3?
Bo Twój content nie wnosi niczego, czego nie da się znaleźć gdzie indziej.

A klienci?
Zaczynają szukać w sposób, którego stare SEO nie obejmuje.
Gadają do przeglądarki. Zadają pytania z kontekstem:
– „Czy ta firma naprawdę zna się na X?”
– „Które rozwiązanie lepsze dla mojego przypadku?”
– „Kto w Polsce ma doświadczenie z wdrożeniem Y?”
Jeśli Twoja treść nie potrafi odpowiedzieć, AI jej nawet nie pokaże.
SEO w 2025 to nie jest „pisanie tekstów”. To budowa zaufania w oczach robota, który uczy się szybciej niż Twój zespół marketingu.
To strategia, rozumienie branży, odwaga, żeby mówić coś, co niesie wartość – nie tylko zapełnia znakami stronę.
Więc zapytam jeszcze raz, bez litości:
Czy Twoje SEO opiera się na realnej wiedzy?
Czy Twoja agencja potrafiłaby napisać jeden wpis, który przeczytałby Twój klient techniczny – i nie parsknął śmiechem?
Czy Twoja treść mówi coś, czego nie powie ChatGPT na darmowym planie?
Bo jeśli nie – to znaczy, że już przegrywasz.
Tylko jeszcze tego nie widzisz.

Kategorie: SEO