Maslow i marketing – gra o piętra piramidy

Kiedy projektuję usługę, produkt, strategie, zawsze pytam: na którym piętrze piramidy Maslowa stoi klient? Jeśli tego nie wiem, mogę mówić językiem, którego nikt nie usłyszy.

🔹 FMCG – Coca-Cola sprzedaje przynależność („open happiness”), Danone w kryzysach – bezpieczeństwo i zdrowie.
🔹 Moda – Zara to przynależność („wyglądaj jak inni w tym sezonie”), Gucci czy Balenciaga – czysta potrzeba uznania i statusu.
🔹 Technologie – Apple = uznanie i samorealizacja („Think different”), Xiaomi = funkcjonalność i dostępność (niższe piętro piramidy).
🔹 Motoryzacja – Volvo = bezpieczeństwo rodziny, BMW = prestiż, Tesla = samorealizacja („zmieniasz świat, bo wybierasz przyszłość”).

Ale piramida nie stoi w miejscu.
W Polsce przez lata potrzeba bezpieczeństwa była w tle. Wojna w Ukrainie sprawiła, że nagle stała się dominującą walutą – zarówno w biznesie, jak i w polityce. Narracje plemienne „my zadbamy o Twoje bezpieczeństwo bardziej niż oni” to nic innego jak marketing na poziomie Maslowa.
Globalnie różnice bywają jeszcze większe. Hasło „Stand out!” działa w USA, ale w Japonii kompletnie się nie przyjęło – tam przynależność jest ważniejsza niż wyróżnianie się. Piramida Maslowa to narzędzie, które trzeba czytać w kontekście kultury, a nie jak uniwersalne prawo fizyki.

👉 Dlatego przy segmentacji klientów warto pytać nie tylko kim są, ale jakie potrzeby dominują w ich życiu tu i teraz.
Bo ostatecznie – czy klient kupuje chleb, sneakersy, SUV-a czy aplikację – zawsze sprowadza się do jednego pytania: kupuje, żeby przetrwać… czy po to, żeby być kimś?

Kategorie: CMOMARKETING